czwartek, 15 marca 2012

Blogerzy pomagają...

Gdyby Madzia była zdrowa pewnie niepisałbym bloga. A jeśli tak, to pewnie byłby to blog kulinarny. Lubię gotować, a zdaniem tych którzy próbowali moich potraw nie tylko lubię ale i potrafię. 

Takie blogi kulinarne piszą inni internauci. I wiecie co? Pewnego dnia skontaktowała się ze mną blogerka Ania (zbieżność imion - nie moja żona :-) ) pisząca właśnie bloga kulinarnego. Zaproponowała, że wraz z jej znajomymi blogerami stworzą potrawę, którą Madzia uwielbia. Po co? Ano po to, że ich blogi każdego dnia odwiedza kilkaset osób szukających pomysłów na posiłki. Napiszą, że stworzenie tej potrawy było inspirowane Madzią, dziewczynką chorą na autyzm. Że zapraszają osoby odwiedzające ich blogi na mojego bloga. Przez co więcej osób dowie się o Madzi i być może zechce pomóc...

Bardzo szlachetna inicjatywa. I bardzo się z niej cieszymy.

Jako że Madzia poza rosołem, innymi zupami, ziemniakami z mięsem i sosem najbardziej na świecie uwielbia kremówki, zatem blogerzy przygotują przepis na własną kremówkę dla Madzi. Każdy inną a wszystkie dla Madzi. 

Przepisy będzie można czytać na ich blogach od jutra. A oto lista blogerów, którzy przyłączyli się do zaplanowanej przez siebie akcji:



Kasia Z http://mirabelkowy.blogspot.com/



Blogerom bardzo bardzo dziękujemy za okazane serce, a Was zapraszam już od jutra do czytania przepisów na kremówki stworzonych dla Madzi. I próbowania na ich podstawie własnych sił w kuchni :-)

6 komentarzy:

  1. Wspaniała inicjatywa! Trzymam kciuki za powodzenie tej akcji:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakubie,
    może Cię pocieszę. Ja prawie od 17 lat jestem mamą syna, który ma autyzm, a od czterech lat, dodatkowo schizofrenię. Syn, również miał i nadal ma problemy logopedyczne i zdaje się, że takie same jak Madzia. Jego mięśnie języka i warg nie pracują tak jak powinny. Kiedy dowiedzieliśmy się o tym naście lat temu, tylko dwa razy w tygodniu miał 45-minutową terapię, a na obozy żadne nie jeździł. Bardzo dużo ćwiczyłam z nim w domu sama.
    Inną ważną rzeczą, która mu pomogła, było wykrycie przez dentystę wielkiego polipa w gardle, który w ciągu kilku dni od "odkrycia" został usunięty. Wtedy Olek zaczął dużo czyściej mówić, ale i tak do dziś tylko osoby z nim obyte mogą go zrozumieć.
    I jeszcze o blogu. Ja założyłam swoje "Nie - Typowe Wypieki" stosunkowo niedawno i to jest moja terapia, przy której trochę się odstresowuję i robię coś dla siebie, aby zupełnie nie zwariować. Także zachęcam do podobnej akcji.
    I jeszcze parę słów o odpowiedniej diecie. Nie wiem, czy słyszałeś, że jest ona bardzo ważna dla każdego człowieka, a co dopiero dla tego z autyzmem. Jeśli chciałbyś się więcej dowiedzieć, napisz do mnie.
    Pozdrawiam,
    Ewa

    p.s. głowa do góry! autyzm, to jeszcze nie koniec świata, można z nim w miarę funkcjonować, skończyć szkołę mieć pracę, a nawet założyć rodzinę, takie przynajmniej rokowania miał nasz syn, dopóki nie został zdiagnozowany z kolejna chorobą...dziś jest inwalidą I stopnia...
    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuba, może spróbuj sił w blogowaniu kulinarnym, myślę, że to też pomogłoby Madzi, bo naprawdę dużo osób odwiedza blogi kulinarne. Mam nadzieję, że nasza "kremówkowa" akcja przyniesie fajne rezultaty. Jak się uda, to powtórzymy w połowie kwietnia, kiedy masa ludzi na ostatnią chwilę składa pity:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm z tym kulinarnym blogowaniem to nie jest taka prosta sprawa. Bo po pierwsze ja ciągle mam za mało czasu, żeby się angażować w kolejnego bloga, a po drugie wskazówka wagi wychyliła się za mocno w prawą stronę i aktualnie jem trochę inne rzeczy, żeby spowrotem być pięknym i młodym :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakubie, wszystko zależy od tego co jesz. Jeśli wszystko sam robisz w domu, żadnych półproduktów, szczególnie tych gdzie przeważają białe mąki i cukry oraz cukier kukurydziany i tłuszcze niewiadomego pochodzenia.
    Najgorsze są słodycze, praktycznie wszystkie, chipsy, napoje i soki z cukrem, kremy na chleb (min. Nutella) i cała masa innych. Przepraszam, że się tak wymądrzam, ale głęboko wierzę, że "jesteśmy tym co jemy".
    Warto spróbować, choć rozumiem, że możesz nie mieć czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałem do zrzucenia 25kg. Zostało jeszcze 11, zatem większość już za mną. A wybrałem to co wśród współpracowniczek robi furorę, czyli dietę Dukana (białkową). Więc jak się je biały ser, jajka, ryby i kurczaki to zbytnio kulinarnie nie poszaleję :-)
    Jedyny plus, że to działa.

    OdpowiedzUsuń