Miałem już prawie gotowego posta. Już pisałem ostatnie zdanie. A że piszę w ciemnościach (Ania już śpi i nie świecę światła) w coś kliknąłem paluchem i wszystko zniknęło... :(
Żadne cofnij, nie pomogło...
Przepadło...
Zatem jeszcze raz:
Byłem wczoraj z Madzią na pilotażu psychologicznym w Gliwicach, o czym Ania pisała. Wyszedłem przy tym na bohatera w jej słowie pisanym, choć po pierwsze to nie był mój pierwszy wyjazd na terapię z Madzią, a po drugie dlaczego od czasu do czasu Ania nie może mieć chwili dla siebie, skoro większość czasu spędza przy Madzi? Ania pisała, że trudno jej było w pierwszym jej poście na tym blogu pisać o naszym codziennym życiu, o walce z Madzi chorobą, a ja napiszę z kolei, że Ania jeżdżąc na terapię wykonuje dużo trudniejszą "pracę" niż te moje starania o środki finansowe na terapię Madzi, czy prowadzenie tego bloga.
Ale do rzeczy.
Madzia po wakacyjnej przerwie radziła sobie na pilotażu psychologicznym bardzo dobrze. Ania niestety nie powiedziała mi, że w przeciwieństwie chociażby do terapii behawioralnej, tu mogę być obecny na sali. Cóż... nie wiedziałem, więc wyszedłem z książką na korytarz. Czekałem, czytałem ale też słyszałem, jak Madzia powtarza znane już głoski i sylaby, słyszałem klaskanie i okrzyki Madzi "abo", co w języku naszej córeczki oznacza brawo. Po zajęciach Pani Renata - psycholog prowadzący pilotaż, powiedziała mi, jak Madzia prawidłowo wykonywała wszystkie polecenia, jak bezbłędnie układała elementy obrazka w odniesieniu do opowiadanej historii, jak podobały jej się ćwiczenia tych umiejętności, które w przyszłości znajdą zastosowanie w nauce czytania. Ogólnie Pani Renata nie mogła się Madzi nachwalić :-)
Takie wyjaśnienie czym jest pilotaż psychologiczny? Jest to połączenie terapii behawioralnej, ćwiczeń psychologicznych i po części trening mowy. Korzystamy z tego, gdyż po pierwsze utrwala to u Madzi umiejętności nabyte stricte na zajęciach behawioralnych, logopedycznych, czy tych poznawanych w przedszkolu. A po drugie są to zajęcia bezpłatne. Z tej ostatniej przyczyny są realizowane bardzo rzadko - w wymiarze godziny tygodniowo. Ale skoro tyle przysługuje Madzi z uwagi na jej schorzenie, tyle jest refundowane - dlaczego nie skorzytać.
PS. Ania chwaliła mnie więc i mnie nie wypada pozostać obojętnym na jej starania. Aniu, szarlotka jest przepyszna. I cieszy mnie to, że odważyłaś się w końcu coś na blogu napisać :-) Wierzę, że nie był to ostatni raz.
A komentarz Pani Marty tym razem ja pozostawię bez komentarza :-)
Witam,
OdpowiedzUsuńuczęszczam z moim dzieckiem do tego samego ośrodka behawioralnego co Państwo i jak najbardziej mogę uczestniczyć w zajęciach wraz z dzieckiem. Skąd Pana informacja, że w tych zajęciach nie można uczestniczyć?? Dziwi mnie Pana informacja ponieważ zawsze mam wiedzę co dzieje się podczas terapii z moim dzieckiem, jak również moja obecność jest tam także mile widziana.
Cytuję: "Ania niestety nie powiedziała mi, że w przeciwieństwie chociażby do terapii behawioralnej, tu mogę być obecny na sali. Cóż... nie wiedziałem, więc wyszedłem z książką na korytarz".
OdpowiedzUsuńCzyli - już wiem, że można, ale wtedy nie wiedziałem. Dlatego wyszedłem z sali. :-)
Pozdrawiam