Pisałem ostatnio o tym, że znaleźliśmy logopedów dojeżdżających do domów. I wczoraj mieliśmy pierwsze zajęcia z nowym logopedą. Mieliśmy, bo trochę Madzia pracowała i trochę my opowiadaliśmy o niej - wiadomo pierwsze zajęcia zawsze są organizacyjne.
W ogóle Pani logopeda weszła do naszego domu z rękami pełnymi zabawek i innych kolorowych pomocy dydaktycznych (piórka, wiatraczek). Madzia jak ją zobaczyła od razu pokazała, żeby Pani weszła do pokoju. Bo pewnie Pani przyszła się z nią bawić. Od razu radość i pełna akceptacja - świetnie.
Po ustaleniu niezbędnych szczegółów i wypytaniu o chorobę naszej córeczki, Madzia podjęła pracę. Musiała dmuchać na wiatraczek i zdmuchiwać piórka ze stołu. Była po prostu zachwycona. Do tego stopnia, że gdy obrałem Madzi pomarańczę w przerwie zajęć, to Madzia podała pani jeden kawałek, a chwilę później uraczyła jeszcze Panią logopedę skórką z chleba :-) Jak do tej pory Madzia jeszcze nigdy nikogo tak szybko nie zaakceptowała. To cieszy. A bardziej cieszy fakt, że Pani logopeda powiedziała, że w momencie w którym usłyszała, że ma pojechać do dziecka autystycznego to pomyślała: hmm zanim zdobędę zaufanie dziecka minie dobre pół roku, a coś wypracowywać będę jeszcze później. Tymczasem Madzia zaskoczyła Panią logopedę tym, co wypracowujemy u niej już od dawna - chęć do kontaktów z ludźmi i wychodzenie ze swego świata.
Pani logopeda i Madzia wzajemnie obdarzyły się wzajemnie taką sympatią, że z pewnością ich współpraca będzie przebiegać znakomicie.
Zajęcia właściwe rozpoczną się z końcem marca i będą kosztować 70zł za godzinę.
A dlaczego z końcem marca? Bo Madzia wyjeżdża od 5 do 26 marca na turnus rehabilitacyjny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz