Drogi autyzmie!
Piszę drogi bo zżyłam się z tobą już przez ponad cztery lata. Ale wciąż nie mam pojęcia dlaczego wybrałeś właśnie mnie, małą, radosną, uśmiechniętą dziewczynkę. Nie wiem też dlaczego przyłączyłeś się do mojego życia i dlaczego chcesz mi nadal towarzyszyć...
Wiem, że tam jesteś, że siedzisz w mojej głowie. Poplątałeś moje myśli, uwiązałeś emocje i ciągle tam jesteś. Inne dzieci cię nie widzą, niektórzy dorośli także. Może nie potrafią cię dostrzec? Nie widzą cię w moim przygaszonym spojrzeniu, nie widzą w moich oczach, gdyż przez ciebie tak unikam kontaktu wzrokowego. Nie widzą cię w moim wyrazie twarzy, bo nie sprawiasz mi takiego bólu, jaki sprawiają innym chorym dzieciom ich inne złe choroby. Dlatego nie mam twarzy wykrzywionej grymasem cierpienia.
Nie krzyczę AŁA, więc pewnie nie boli - myślą.
Otóż boli. Bardzo boli.
I chciałabym krzyknąć z tego bólu, ale ja nie krzyczę bo zabrałeś mi mowę. Zabrałeś umiejętność powiedzenia moim kochanym rodzicom, że ich kocham. Zabrałeś mi możliwość pochwalenia się wierszem przed mamą i nową zabawką przed koleżanką. Przez ciebie nie mogę pochwalić tatusia, że dobrze gotuje, i że to jego rosołek smakuje mi najbardziej na świecie...
Zabrałeś mi radość z obcowania z innymi dziećmi, z innymi ludźmi. Zabrałeś radość codziennej zabawy.
Uderzyłeś fałszywy ton w piękno muzyki, które wypełnia moje małe serduszko. Zamalowałeś na czarno-szaro kolory tęczy, którymi mogłabym się cieszyć z innymi...
Założyłeś mnie, małej dziewczynce kajdany trzymające mnie w świecie takim, jaki ty zaproponujesz. Jaki podyktujesz.
Nie wiem jak długo jeszcze będziesz trzymał mnie w swojej niewoli. Ale wiedz, że moi rodzice stanęli z tobą do nierównej - z początku - walki. Lecz wraz z nimi każdego dnia do walki z tobą stają inne, bliskie mi osoby. Osoby gotowe pomóc w przechyleniu szali zwycięstwa na naszą stronę. Dlatego wiem, że każdego dnia jestem bliższa światu jaki znają inne dzieci i ich rodzice. Jestem coraz bliższa tego, by rozplątać swoje myśli. By wyzwolić swoje emocje, by rzucić się rodzicom na szyję i wrzasnąć KOCHAM WAS.
A kolejnym wrzaskiem przegnać cię ze swojego życia i pożegnać cię.
Na zawsze.
Madzia.
Damy radę !!!
OdpowiedzUsuń