poniedziałek, 21 maja 2012

Rozłożyło nas :-(

Pogoda od piątku była śliczna. W sobotę byliśmy na Festynie, wczorajsze popołudnie spędziliśmy spacerując po Ogrodzie Botanicznym. Aż tu nagle w nocy - Madzia zaczęła kaszleć tak bardzo, że aż zwymiotowała, a przez katar budziła się kilka razy w nocy. Ja przed 3 wstałem z gorączką bliską 40 stopni... A w gardle miałem żyletki... Zaraz wziąłem Pyralginę i tabletkę do ssania i do rana jakoś dotrzymałem. A teraz leżymy z Madzią w domowym lazarecie, oboje z gorączką i zawalonymi nosami. Madzia ma przerwę od przedszkola i terapii, ja L4 do czwartku. A najbiedniejsza w tym wszystkim jest Ania, która skacze nad nami od rana. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz