wtorek, 17 stycznia 2012

Pytania bez odpowiedzi...

Odbierałem dziś Madzię z przedszkola. Ania pojechała do Katowic do lekarza genetyka odebrać wyniki badań, które robiliśmy w listopadzie, oraz odebrać analizę tych badań.

Na co dzień jest tak, że ja pracuję, a Ania zajmuje się Madzią – zawozi i przywozi ją do i z przedszkola, wozi na terapię, rehabilitację, do logopedy i do lekarzy. Na ewentualne wizyty popołudniowe jeździmy razem. Dlatego rzadko kiedy dochodzi mi obowiązek odebrania Madzi z przedszkola.  Jak pisałem – dziś był jeden z tych dni.

Madzia chodzi do przedszkola specjalnego w Zespole Szkół Specjalnych. Oprócz przedszkola funkcjonują tam oddziały szkolne, więc w szatni zobaczyłem niepełnosprawne dzieci w różnym wieku, a nawet młodzież. I wiecie jaki Madzia ma kontakt zarówno z tymi dzieciakami, jak i niepełnosprawną młodzieżą?  Otóż – wspaniały. Mówiące osoby niepełnosprawne podchodziły, podawały Madzi rękę, mówiąc cześć Madzia, do jutra. Inne, siedzące na wózkach machały do Madzi. A Madzia uśmiechała się do wszystkich, robiła papa… Dzieciaki ze szkoły i przedszkola wiedzą, że Madzia to Madzia, bardzo ją lubią i vice versa.

Ubrałem Madzię i wyszliśmy z przedszkola…

Idąc na tramwaj spytałem: Madziu fajnie było dzisiaj w przedszkolu? Madziu zjadłaś obiad? Smakowało? Madziu co dzisiaj robiłaś? Oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi. Madzia nie mówi, zresztą takie pytania są dla niej za trudne i pewnie ich nie rozumie. Ale już nie raz złapałem się na tym, że takie pytania zadaję… I nawet nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak robię.  Może przez chwilę wyobrażam sobie, że jestem ojcem zdrowej ponadczteroletniej dziewczynki Madzi, która na tak zadane pytanie zaraz zasypie mnie historiami o tym, jak bawiła się z koleżankami w dom, jak z wychowawczynią rysowały „moje plany na ferie”, czy jak na zajęciach z muzyki uczyły się śpiewać piosenki o zimie. I zaraz Madzia zanuci mi dwie pierwsze zwrotki, a na kolejną nie będzie czasu, bo trzeba będzie opowiedzieć tacie o nowej bluzeczce koleżanki z Hello Kitty, i gorąco prosić o kupno takiej samej…

Halo! Ziemia do Kuby!

Na dzień dzisiejszy nie ma odpowiedzi na pytania co było w przedszkolu… nie ma opowieści o Hello Kitty, Barbie, czy co tam jest trendy wśród dziewczynek… A chcesz wiedzieć czy zjadłam obiadek zajrzyj do plecaka – jeśli tam nie ma w słoiczku to znaczy, że zjadłam… A jeśli jest, to cóż odgrzejesz mi tatusiu w domu…

Zrobiło mi się zwyczajnie tak cholernie smutno, gdy szliśmy sobie tak w milczeniu na tramwaj… Zastanawiałem się o czym Madzia myśli, gdy tak maszeruje w ciszy obok mnie. I wizualizowałem sobie opowieści o piosenkach, o bluzeczkach, czy inne przedszkolne ploteczki wzajemnie o sobie samych. I skargi na kolegę ciągnącego za włosy…

I tu wracam do punktu wyjścia. Madzia dobrze czuje się wśród dzieci i młodzieży niepełnosprawnej bo są tacy jak ona.

A zdrowe, mówiące 4-5 latki już prowadzą ze sobą pierwsze rozmowy. O ulubionych bajkach, o wyjazdach z rodzicami, być może o tym co rodzice im kupili w sklepie, o tym co dostali pod choinkę… A milcząca i niewiele rozumiejąca Madzia nie będzie dobrą koleżanką. Bo nie można z nią porozmawiać, bo nie rozumie zasad nowej zabawy. To dało mi dodatkowego kopa by jeszcze bardziej zintensyfikować akcję 1% podatku.

To bardzo ważne, by nadal wspomagać rozwój Madzi.

    

2 komentarze:

  1. Poryczałam się... Pięknie Pan pisze, Panie Jakubie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też zdarzały mi się łzy smutku, kiedy już wszystko się waliło i myślałem, że nie damy rady. Ale następnego ranka Madzia przychodziła z uśmiechem i chciało się podwójnie...
    Wczoraj też miałem doła po tych przemyśleniach, które napisałem. Ale dzisiaj na tańcach znowu usłyszałem, że Madzia sobie świetnie radzi i znowu jest ok.

    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń