wtorek, 14 stycznia 2014

Jurek Szał

Jak Polska długa i szeroka od kilkunastu już lat przygrywa po Świętach Bożego Narodzenia na rzecz potrzebujących. I każdego roku w tę muzyczno-pomocową niedzielę otrzymujemy naklejkę z serduszkiem w zamian za wsparcie finansowe Orkiestry.

Nie mam zamiaru skłócać tutaj się z nikim, ani opowiadać się po mniej lub bardziej prawej stronie polityki, bo w natłoku własnych spraw związanych nie tylko z leczeniem Madzi, ale i z obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi na interesowanie się polityką zwyczajnie nie mam czasu. A i ochoty myślę też. Dlatego bez przyznawania komukolwiek racji rzucę tylko kilka haseł. Jako osoba również prosząca o wsparcie dla dziecka. Nie Orkiestrę, tylko Was.

Po pierwsze Orkiestrę wspieram zawsze. Nie biorę udziału w aukcjach, imprezach, ale kilka złotych za naklejkę zawsze do puszki wpada...

Po drugie najeździliśmy się z Madzią już trochę po lekarzach i szpitalach i począwszy od badania słuchu przeprowadzonego zaraz po urodzeniu naszej córki, poprzez pobyty w szpitalach trochę się tych sprzętów oserduszkowanych naoglądaliśmy. A choroba Madzi nie wiąże się z czestymi pobytami w szpitalach, więc rodzice dzieci wymagających częstszych hospitalizacji (białaczki, nowotwory itp) częściej widywali serduszka Orkiestry. Założe się, że żaden z rodziców nigdy nie powiedział i nigdy nie powie: Stop! Proszę mojego dziecka nie podłączać do tego sprzętu, bo działalność Orkiestry jest sprzeczna z moimi przekonaniami. I myślę tak samo postapiłaby ta część społeczeństwa, która ma schorowanych starszych rodziców na oddziałach geriatrycznych. Umierającego ojca czy matkę podepnie do maszyny ratującej życie każde dziecko liczące się z dobrem (życiem, zdrowiem) rodzica bez względu na to ile serduszek Orkiestrowych ponaklejanych na tej maszynie będzie.

Po trzecie Fundacja w ktorej jesteśmy też nie funkcjonuje charytatywnie. Pracownicy są wynagradzani, opłacana jest obsługa (tusze, kartki, sprzet biurowy itp). Ale nie są to pieniądze pozyskiwane z 1% podatku czy z darowizn na rzecz dzieci. Fundacja o środki na działalność własną pozyskuje dla siebie w taki sposób jak tysiące podopiecznych Fundacji robi to we własnym imieniu. Podobnie z jedną z niepublicznych stacji telewizyjnych. Podczas 364 dni w roku reklamy są jednym ze źródeł dochodu stacji. Podczas jednego mikołajkowego wieczoru dochody z bloku reklamowego idą na Fundację tej telewizji. I nikt nie oburza się że 364 wieczory (i poranki i popołudnia i noce) zasilają konto telewizji. A tymczasem w mediach dzieje się jakaś dziwna i niezrozumiała dla mnie nagonka na tę jedną poświąteczną niedzielę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz