środa, 13 lutego 2013

Niezrozumienie, pogarda, a może zwykłe chamstwo?

Przeczytałem właśnie artykuł o tym, jak kelner w jednej z restauracji w Stanach odmówił obsłużenia klientów, którzy nasmiewali się z dziecka z Zespołem Downa siedzącego obok. Treść artykułu pod tym linkiem.

Artykuł ten zainspirował mnie do tego, by podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Znajoma, będąca matką autystycznego chłopca opowiadała nam kiedyś, jak to jej dziecko na przystanku autobusowym zaczęło rzucać się na ziemię, krzyczeć, tupać manifestując swoje niezadowolenie. Tego typu trudne zachowania w autyzmie to nic niezwykłego, i sami pamiętamy jak Madzia reagowała podobnie. W pewnym momencie podeszła do znajomej Pani i zaczęła czynić jej uwagi, jak to ona syna wychowuje i traktuje i że w ogóle to ona zaraz wezwie policję, by poinformować funkcjonariuszy o niewydolności wychowawczej matki... Albo inny przykład. Zaprowadzam kiedyś Madzię do przedszkola. Obok idzie wraz ze swoją matką jej kolega, chorujący na upośledzenie umysłowe. Wtem z naprzeciwka idzie kobieta, którą kolega Madzi pomylił z wychowawczynią, bo miala podobny plaszcz... Podbiegł podał rękę i zaczął głośno wykrzykiwać imię wychowawczyni. Ta zaskoczona zaczęła głośno krzyczeć, że to debil jakiś, żeby matka go zabrała, bo ona się zarazi... ech...

Autyzm nie cechuje się fizycznymi ułomnościami. To nie jest wspomniany na początku Zespół Downa, który można rozpoznac po zewnętrznych cechach chorego. Autyzm nie oznacza fizycznej ułomności. Ale też jest niepełnosprawnością, z którą - niestety - niektórzy nie potrafią współegzystować. Jak Pani z przystanku autobusowego, Pani pomylona z wychowawczynią, czy goście z amerykańskiej restauracji. I często zdajemy sobie sprawę jak to wyśmiewanie i alienacja boli. 

Niestety smutną prawdą jest ta, że coraz mniej zdrowych dzieci chce się bawić z Madzią. Bo ona nie mówi. Bo nie rozumie. Smutne, że ich rodzice widząc chorobę Madzi, lub mając jej świadomość albo nie próbują nic dziecku wyjaśniać. Albo robią to na siłę, na już bo czują potrzebę chwili. A gdy Madzia wraca do domu, to zapominają o niej. O chorobie. Wypierają fakt, że niepełnosprawny też czuje. A Madzia potem wraca smutna do nas. Pokazuje na inne dzieci i robi smutną minkę. I na pewno czuje się samotna. Czuje się tak na zewnątrz tego normalnego życia. Tak poza nim...

1 komentarz:

  1. tak ta samotność boli, Madzia nadal wymienia Imiona dzieci, gdy mijamy ich domy, dlatego tak ważne jest by magdalenka i Twoja Madzia miały choć jedną koleżankę, widzę jak Magdalena potrafi bawić sie z bratem

    OdpowiedzUsuń