środa, 13 listopada 2013

Bo u Cioci Marzeny fajnie jest :-)

Madzia ostatnio w podskokach radości chodzi na zajęcia logopedyczne do "cioci" Marzeny "Guguhopli". Pamiętam pierwsze pełne płaczu zajęcia i obecne, gdzie każde nowe słowo jest nawet nie tyle wyzwaniem, co przygodą. I mnóstwem radości z naśladowania mowy innych:

- Siasiam - przepraszam
- Mamo (tato) ucha cię - mamo (tato) kocham cię

ale i bardzo już wyraźne:
- mamo, moje miejsce
- tato, daj mi jeść chleb i masło i ser
- chomik Pipo je siano, ser i sałate

:D

Cieszy to, że każdego dnia widzimy jak Magdusia nie unika prób mówienia. Bo Madzia coraz częściej próbuje mówić podczas zabawy a w momentach, gdy czegoś nie potrafi powiedzieć, to i tak po swojemu gada jak trajkotka :). I tak wyraźne słowa przeplatają się właśnie z takim "gaworzeniem". I jeśli jest to proces opóźniony przez autyzm o kilka lat, to skoro u zdrowych dzieci gaworzenie czy nieskladne słowa przekształcają się w mowę, to dlaczego w przypadku Madzi miałoby to się nie udać?











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz