poniedziałek, 17 grudnia 2012

Cyrk Motyli - mój komentarz

Widzieliście? Pewnie tak, po to wrzuciłem... Choć żaden Wasz komentarz pod filmem się nie pojawił. Ja osobiście ten film odbieram inaczej... Owszem jest o walce niepełnosprawnego z samym sobą, z własną ułomnością... z własną chorobą... Ale ja to odbieram jako film o walce z samym sobą... Walce która także dotyka nas, zdrowych... Madzia urodziła się ze skalą Agpar 10/10... Wszelkie początkowe badania - klasyczny zestaw noworodka i niemowlęcia - przeszła zadowalająco... I czasem myślę, że to my nauczyliśmy się z Anią usprawnienia siebie... Że to my odczuwamy tę Madzi niepełnosprawność. I jak bohater filmu - mimo braku kończyn - znalazł swoje miejsce w cyrku, tak my z Anią znaleźliśmy swoje miejsce w cyrku zwanym życiem. Nagle okazało się, że to my nie mamy tych przysłowiowych, filmowych kończyn... Nikt nas wcześniej nie uczył jak pracować z dzieckiem chorym na autyzm... Nikt nas nie uczył co dla dziecka ze zdiagnozowanym autyzmem jest dobre... Jaki rodzaj terapii, jakie ćwiczenia... że może pojawić się alalia, czyli brak mowy... Jak szukać pomocy... Jak kompletować dokumenty do Fundacji - i te startowe i - poźniej - te refundacyjne... Myślę, że film Cyrk Motyli jest o całej naszej trójce... I o Madzi pokonującej własne słabości, ale i o mnie czy o Ani... O osobach, które nagle znalazły się w sytuacji nowej... trudnej... Gdy po omacku błądziliśmy niczym bez kończyn, gdy wreszcie zapewniliśmy Madzi właściwe wsparcie... Dlatego też cieszymy się z każdego maila czy telefonu do nas od każdej osoby borykającej się z problemem chorego dziecka... Wiemy ile dla nas znaczyła każda dobra rada na początku... I tę dobroć zwracamy tym z Was, którzy tego potrzebują... A ze strony Madzi napiszę, że jesteśmy tymi swojego rodzaju protezami - odnosząc się do niepełnosprawności bohatera filmu - które pomagają Madzi w walce z brakiem mowy, czy z trudnościami w codziennym zdrowym funkcjonowaniu...  

1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że to napiszesz, bo życie każdego z nas jest podobne, rzeczywiście to my jesteśmy mniej sprawni, bo my wiemy jakie jest nasze otoczenie i życie, dlatego chcielibyśmy, aby nasze dziecko, tez było szczęśliwe i akceptowane,nasze dzieci są szczęśliwe bo żyją w świecie jedynym sobie znanym, reszta należy do nas\ upraszczam wypowiedź\tak najważniejsze jest pomóc na stracie rodzicom, którzy chcą tej pomocy, bo jest wielu, którzy ślepo wierzą lekarzą\ ma czas wyrośnie z tego, ja tu nic nie widzę\najważniejsze pomoc przynosi efekty, gdy zaczynamy wcześnie, nie po 7 roku życia- to jeżeli chodzi o rehabilitację... chaotycznie piszę, bo w biegu, jakby co też służymy pomocą

    OdpowiedzUsuń