Madzia ma ostatnimi czasy spore (choć wolalbym napisać, że mamy nadzieję, że jednak nie takie wielkie) problemy zdrowotne. Niemalże każdego dnia skarży się na bóle w okolicach karku i potylicy. Bóle, które są tak silne, że prawie zawsze kończą się podaniem leku przeciwbólowego.
Madzia poza autyzmem ma jeszcze zdiagnozowany
zespół Chiari. Co prawda pierwszego stopnia, ale rezonans magnetyczny, który pozwolił na tę diagnozę przeprowadziliśmy Madzi w lipcu 2009r. Od tego czasu bóle zdarzały się niezwykle rzadko, czesto same ustępowały. A od jakiegoś czasu jak pisałem występują często i są bardzo doskwierające. Madzia skarży się na ból, a towarzyszy temu jej niechęć do wszystkiego. Madzia połóż się - nasza córeczka mówi sama do siebie, albo Madzia śpi. Po czym kładzie się, prosi by ją masować. Nasiliły się wymioty.
No więc pobiegliśmy w grudniu do gastrologa. Po badaniu usg ustaliliśmy, że wymioty nie mają podłoża gastrycznego. No więc w tym samym grudniu jeszcze do neurochirurga do Katowic. W drodze tam Madzia znowu wymiotowała, na badaniu była słabiutka, płaczliwa, wprost leciała nam z ramion. Oboje z Anią mieliśmy łzy w oczach. Decyzja neurochirurga - konieczny pilny ponowny rezonans, i być może operacja. Tak operacja w okolicach głowy :-((
Najszybciej jak się udało zaklepać termin to 15.01.2014r. Znowu narkoza, znowu rezonans i wtedy wiele się wyjaśni. W ciągu ostatniego miesiąca Madzia zwracała chyba z 10 razy. Nie dość, że jest drobniutka, szczuplutka, niewiele je, w dodatku kilka produktów, to jeszcze teraz te wymioty. Z Anią aż nam się serce kraje, gdy na to patrzymy. W grudniu prawie zamieszkalismy u pediatry rodzinnego, tak często Madzia tam była, ale nic z tego nie wyniknęło. Leki, takie nawadniajace i uzupełniające elektrolity i czekamy do 15.01.2014r.
Wczoraj wyrwaliśmy się do Będzina. Na bajkę do Teatru Dzieci Zagłębia. Pogoda sprzyjała, poszliśmy sobie na spacer po Zamku. Madzia była szczęśliwa. Spacerowała, oglądała, zwiedzała. Potem poszliśmy do teatru. Oczywiście spektaklu nie dokończyliśmy, bo Madzia źle się poczuła. Zaczęła skarżyć się na ból, zwymiotowała. Znajomy z którym byliśmy przywiózł nas autem do domu...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zastanawiamy się, jeśli rezonans nic nie pokaże. Skąd to nasilenie bólu? Skąd te wymioty? Madzia powinna każdego dnia cieszyć się zabawą, w domu i na zewnątrz, powinna biegać, szaleć, a nie leżeć, skarżyć się na ból, cierpieć, płakać, wymiotować. I patrzeć na nas błagalnym spojrzeniem byśmy coś zrobili. A my poza podaniem leku przeciwbólowego, spojrzeniem na kalendarz i przełknięciem rosnącej guli w gardle nic nie jesteśmy w stanie zrobić...