No nie... znów będzie o mówieniu...
Ano będzie, bo gdzieś tam to w nas siedzi i jakoś tak nas boli, wiecie... Madzia nie siadała - starania, ćwiczenia rehabilitacja. Usiadła. Madzia nie stała. Starania, rehabilitacja, ćwiczenia. Stanęła. To samo z chodzeniem. Tylko, że to było takie fajne bo szybko przezwyciężane. Rozmowa, diagonoza, terapia - i jest. A mowa przychodzi z trudem...
Szedłem ul. Wolności w Zabrzu. Najdłuższa w mieście, więc śmiało wyobraźcie sobie główną arterię u Was. Przede mną dwie dziewczynki - wywnioskowałem, że 9 latki. - No widzisz a ja na Komunię chcę psa. Tata by chciał, mama nie chce. A ty w ogóle wiesz co dostaniesz?
Skręciłem w stronę miejsca pracy. Ale co mnie uderzyło. Dialog wyrwany z kontekstu. Ale dialog o czymś, co jest blisko. Maj. Pierwsza Komunia. Wymarzony pies...
Ania mówiła mi wczoraj, że będąc na zebraniu rodziców w poniedziałek usłyszała, że Madzia moze być smutna (a ostatnio bardzo była smutna przychodząc do przedszkola), ze względu na to, że nikt jej nie rozumie. Bo intelektualnie poszła do przodu na tyle, że od września jest w starszej grupie - pisałem o tym. Ale w tej starszej grupie jako jedyna nie mówi. I czuje, że jest nierozumiana.
Wiecie co... na przełomie 1999/2000 czy 2000/2001 - nie pamiętam - pojechałem na spotkanie Taize do Barcelony. Ekstra - mój pierwszy i jedyny jak dotąd wyjazd za granicę. Noclegi u tamtejszej hiszpańskiej rodziny. Rodziny, która przyjęła mnie i grupę 3 Francuców. Super- pomyślałem. Francuskiego uczono mnie w szkole. Poradzę.
Ależ gdzież tam. Kali umieć Kali chcieć. A jak grupa Francuzów rozmawiała płynnie między sobą wypadało mi się tylko głupio uśmiechać. O gościnnej rodzinie z Hiszpanii nie wspomnę, bo tego języka nigdy się nie uczyłem.
I myślę, że Madzia ma trochę tak samo. Czuje się wśród dzieciaków jak obcokrajowiec. Jak ktoś władający innym językiem. Także w przedszkolu. W jednej grupie są inne chore, także autystyczne dzieci. Ale niektóre (a w grupie Madzi wszystkie) mówią. I - nawet jeśli polecenia wykonują tak samo jak Madzia, to ona nie mówi.
Ona nie pogada idąc ulicą o wymarzonym prezencie Komunijnym.
I to boli nas podwójnie. Ten brak mowy to raz. I świadomość, że Madzia zaczyna dostrzegać swą ułomność, swą niepełnosprawność, swoje deficyty w kontaktach z rówieśnikami. Ja źle się czułem - mimo lekkiej znajomosci języka - wśród obcokrajowców. A co musi czuć mała dziewczynka, która chce rozmawiać, a nie może. Być może potrafi rozmawiać, a coś ją blokuje. A zaczyna to dostrzegać.
Mamo! Tato! ja chcę mówić. Ja nie chcę być samotna w swoim świecie !